Z Bangkoku przylecieliśmy na Bali. Spędziliśmy tutaj pięć wakacyjnych, urlopowych, letnich dni. Przyznam się jednak, że ta indonezyjska wyspa tchu w piersi mi nie zaparła. Naczytałam się, a przede wszystkim naoglądałam Waszych zdjęć z tej "rajskiej wyspy" i spodziewałam się większego zachwytu, motyli w brzuchu i niesamowitych wrażeń...Było fajnie i przyjemnie, ale na moje większe plusy zasłużyły oddalone o 3h speedboatem od Bali trzy przeurocze wysepki Gili. Na Bali wzruszyły mnie wszechobecne makaki, klfiy w Uluvatu, tarasy ryżowe w okolicach Ubud i Purah Besakih. Na Gili Islands odnalazlam ciszę i spokój i przepiękne bezludne plaże.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Zakładam, że Biali wrócili z Bali nie tylko zaróżowieni, ale nawet obrązowieni indonezyjskim słońcem. Fanjy wypad.
-
A mnie się tam podoba!!!!Nie byłam, może będę:)
-
ciekawe klimaty, dobre na koniec lata ;-)
-
Ci, ktorzy prezentuja tiu swoje piekne zdjecia z Bali nigdy nie dodaja, ze Bali ma trzykrotnie wyzsza gestosc zaludnienia niz Japonia... To chyba mowi samo za siebie :-) Poza tym Bali jest w sumie bardzo nieindonezyjskie. Nie przekreslaj Indonezji na przyszlosc.
Pozdrawiam